czwartek, 2 maja 2013

one.

To nie mógł być on. Nie mógł. To było po prostu nie realne. Nie da się mieć aż takiego pecha. Przyszłam do Liceum North Dale w środku roku szkolnego tylko po to, żeby w końcu się od niego uwolnić. Żeby zapomnieć o tej pierdolonej próbie samobójczej, która była największym błędem w moim życiu. Miałam nadzieję, że nikt się nie dowie. Jednak kiedy zobaczyłam Pana Biebera stojącego pod jedną ze ścian budynku z papierosem w ręku, zwątpiłam, że kiedykolwiek będę mieć normalne życie. Wydychał dym w równe koła (musiał mieć niezłą wprawę), a przy okazji nie robił sobie nic z tego, że właśnie byliśmy w szkole. Jakieś durne pierwszoklasistki ustawiły się centralnie na przeciw chłopaka, gapiąc się na niego i zasłaniając usta dłońmi kiedy mówiły. Westchnęłam. Mogłam mieć tylko nadzieję, że mnie nie zauważy. Odwróciłam się tyłem i zaczęłam podążać w zupełnie odwrotną stronę. Niestety, jak zwykle z resztą, z mojej 'cichej' ucieczki nic nie wyszło. Justin zgasił papierosa i ruszył w moją stronę. Przyspieszyłam kroku. On także. Westchnęłam kolejny raz.
-Anders! Czekaj!- zawołał chłopak. Bez sensu było udawać, że nie chodzi o mnie, bo wszyscy tam obecni (a nie było ich mało) spojrzeli w moją stronę. Zatrzymałam się więc i spojarzałam na Justina. Należę do tych szczęśliwców, którzy nie czerwienią się przy byle okazji, więc udawałam, ze miałam to w dupie, podczas gdy serce waliło mi jak młot.
-Czego chcesz, Bieber?-powiedziałam głośno i wyraźnie z naciskiem na jego nazwisko. Uśmiechnęłam się do siebie. To brzmiało dokładnie jak w mojej głowie.
-O, widzę, że w Księżniczce dokonało się parę zmian po tym gównie. I to mi się podoba-uśmiechnął się bezczelnie. Znałam ten uśmiech. Aż za dobrze. Był tak cholernie pewny siebie. To denerwowało mnie w nim najbardziej. Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią.
-Spierdalaj męska dziwko. Nie ulegnę twoim białym ząbkom jak tamte laski-pokazałam ręką na grupkę dziewczyn, które nagle, nie wiedzieć czemu, przestały chichotać.- A teraz zejdź mi z drogi, Bieber.
-Jeśli ktoś tu jest dziwką, to tylko ty.-powiedział. Po krótkiej chwili nachylił się w moją stronę tak, ze czułam jego gorący oddech na szyi, po czym szepnął mi do ucha -Myślisz, że nikt się nie dowie o tym co zrobiłaś? Pobawmy się trochę.
Nie wytrzymałam. Nie mogłam. Nawet nie wiem kiedy to się stało. Moja ręka jakby automatycznie powędrowała w bok a potem szybko w kierunku jego twarzy. Słychać było tylko ten nieprzyjemny dźwięk uderzenia o skórę. Bieber był wyraźnie zszokowany. Popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami. Zgaduję, że miałam podobną minę. Jakby ktoś ścisnął nam głowy, a oczy wyszły na wierzch. Musiałam komicznie wyglądać. W każdym razie, to raczej nie był dobry moment na takie rozmyślania. Uderzyłam Justina Biebera. Gangstera. Postrach okolicy. O. Mój. Boże. Lily idiotko, w co ty się pakujesz?
Justin patrzył tak jeszcze przez chwilę, a ja byłam pewna, że zaraz mnie uderzy. Jego wzrok sam w sobie zdawał się zabijać. Ale zamiast tego odszedł. Po prostu odszedł. Mruknął coś pod nosem, dziwka, czy coś w tym stylu. Ale to nie było ważne. Cała szkoła patrzyła na mnie. Właśnie na mnie. Nie powiem, lubiłam być w centrum uwagi, chociaż często to się nie zdarzało. Odgarnęłam brązowe włosy na bok kierując się w stronę klasy. Czy teraz miało się to zmienić?

_______________________________________________________________

Rozdział jest krótki, możliwe, że trochę nudny, ale akcja się dopiero rozkręca. Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach piszcie swoje twittery w komentarzach. I dzięki za ponad 100 wyswietleń w jeden dzień!
Czytasz-Komentujesz :)